Oczy miałam cały czas zmrużone. W ogóle nie miałam zamiaru się odwracać, ale nic innego nie mogłam zrobić. Odważyłam się. Wzięłam z ziemi jakiegoś patyka na wszelki wypadek. Może to się wydawać śmieszne, ale nie wiedziałam co robić, a z takim patykiem jest troszkę raźniej. Kiedy odwróciłam się o 180 stopni ujrzałam znaną mi twarz. Był to mój idol Justin Bieber. Otarłam szybko łzy, patrzyłam mu pytająco w oczy oddychając przez usta z powodu kataru.
-Co tutaj robisz?-spojrzał mi głęboko w oczy pytająco. Zastanawiałam się przez chwilę co mu odpowiedzieć i ze spuszczoną głową postanowiłam odpowiedzieć mu żałośnie.
-To samo pytanie mogłabym zadać Tobie..-zastanawiałam się co ja wyrabiam?! Takie rzeczy wypowiedzieć do idola? Taka spokojnie? To ten strach? Ten szok?! Sama nie wiedziałam co się ze mną stało.
-Szukałem Cię.. Chciałem Ci coś oddać.-powiedział lekko się uśmiechając, oddał mi mój notesik i spojrzał na ziemię na której leżał mój dres. Uśmiech z jego twarzy momentalnie zniknął.
-To, ty, tu, co? Ty tutaj śpisz prawda? Co się stało?-powiedział zaniepokojony. Popatrzyłam chwilę na niego, pokiwałam przecząco głową i na chwilę zamknęłam buzie patrząc w ziemię.
-Trochę długo by tu opowiadać..-na moim policzku pojawiło się kilka łez.
-Mam czas.-parsknął chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Nie, nie chce Ci zajmować czasu, przecież już prawie północ na pewno jutro masz koncerty czy coś..-nie wiem co to było, ale nie mogłam patrzeć w oczy Kanadyjczyka,
otarłam łzy chusteczką. Piosenkarz nic nie odpowiedział, jedynie wziął mój dres, założył mi go i wziął resztę moich rzeczy. Ruszyliśmy z okropnego lasu w stronę centrum Japonii.
-Dlaczego to robisz?-zapytałam zdziwiona patrząc na chłopaka, który prowadził nas nie wiem gdzie. Ufałam mu.
-To twoje oczy.
-Moje oczy?
-Tak, nie wiem jeszcze co, ale są wyjątkowe, jestem bezradny.-zmarszczył brwi. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
-Przepraszam chyba? Jak mnie znalazłeś w lesie?-powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
-Może najpierw dojdziemy do domu?
-Jakiego domu?!-trochę to wykrzyczałam i zatrzymałam się.
-Ufasz mi?-powiedział stojąc przede mną.
-Tak bardzo.-ruszyliśmy dalej.
Jednym słowem, którym bym go opisała to "ideał". Nie wiedziałam, że taka historia może mnie spotkać w życiu, ale to dopiero był początek. Po 20 minutach drogi dotarliśmy do jakiegoś mniejszego domku nad jeziorem.
-To twój domek?
-Nie, to domek mojego przyjaciela, przyjechałem w odwiedziny. No wiesz..-po raz pierwszy się uśmiechnęłam do chłopaka i pokiwałam twierdząco głową. Po chwili weszliśmy do środka. Było tam zupełnie pusto.
-A gdzie jest Christian?
-Christian? Widzę, że się interesujesz nieco Bieberem?
-Wiesz, w końcu jestem belieber..-zaśmiałam się równocześnie z Justinem, usiedliśmy na kanapie.
-Jesteś bardzo spokojna, wiesz?
-Może to przez ten szok, strach? Gdybyś mnie znał na co dzień wiedziałbyś, że jest inaczej. Jestem pyskata, szalona, zakręcona, głupia, dziwna...-mówiłam po czym Justin zaczął się śmiać. Patrzyłam na niego chwilę jakby z nerwami, ale po chwili sama zaczęłam się z siebie śmiać.
-Szok? Strach? Co się stało?-powiedział po czym przestał się śmiać.
-Na prawdę chcesz słuchać mojej historii?
-A czy inaczej bym Cię tutaj przyprowadzał?-wywrócił swoimi czekoladowymi oczami.
-Masz rację.- odchrypnęłam i opowiedziałam mu całą historie. Widziałam u niego zainteresowanie co wzbudziło we mnie radość. Kiedy skończyłam chłopak był zdziwiony i przyznał, że ta historia jest okropna. Potakiwałam.
-Może to będzie dziwne, ale za niecały tydzień mam koncert w Chicago, ale jutro tam lecę więc jeśli chcesz to...-uniósł do góry brwi. Byłam zszokowana, na początku nie chciałam się zgodzić, ale długo mnie nie namawiał. Po jakimś czasie się zgodziłam.
-Co tutaj robisz?-spojrzał mi głęboko w oczy pytająco. Zastanawiałam się przez chwilę co mu odpowiedzieć i ze spuszczoną głową postanowiłam odpowiedzieć mu żałośnie.
-To samo pytanie mogłabym zadać Tobie..-zastanawiałam się co ja wyrabiam?! Takie rzeczy wypowiedzieć do idola? Taka spokojnie? To ten strach? Ten szok?! Sama nie wiedziałam co się ze mną stało.
-Szukałem Cię.. Chciałem Ci coś oddać.-powiedział lekko się uśmiechając, oddał mi mój notesik i spojrzał na ziemię na której leżał mój dres. Uśmiech z jego twarzy momentalnie zniknął.
-To, ty, tu, co? Ty tutaj śpisz prawda? Co się stało?-powiedział zaniepokojony. Popatrzyłam chwilę na niego, pokiwałam przecząco głową i na chwilę zamknęłam buzie patrząc w ziemię.
-Trochę długo by tu opowiadać..-na moim policzku pojawiło się kilka łez.
-Mam czas.-parsknął chłopak z uśmiechem na twarzy.
-Nie, nie chce Ci zajmować czasu, przecież już prawie północ na pewno jutro masz koncerty czy coś..-nie wiem co to było, ale nie mogłam patrzeć w oczy Kanadyjczyka,
otarłam łzy chusteczką. Piosenkarz nic nie odpowiedział, jedynie wziął mój dres, założył mi go i wziął resztę moich rzeczy. Ruszyliśmy z okropnego lasu w stronę centrum Japonii.
-Dlaczego to robisz?-zapytałam zdziwiona patrząc na chłopaka, który prowadził nas nie wiem gdzie. Ufałam mu.
-To twoje oczy.
-Moje oczy?
-Tak, nie wiem jeszcze co, ale są wyjątkowe, jestem bezradny.-zmarszczył brwi. Zaśmiałam się cicho pod nosem.
-Przepraszam chyba? Jak mnie znalazłeś w lesie?-powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
-Może najpierw dojdziemy do domu?
-Jakiego domu?!-trochę to wykrzyczałam i zatrzymałam się.
-Ufasz mi?-powiedział stojąc przede mną.
-Tak bardzo.-ruszyliśmy dalej.
Jednym słowem, którym bym go opisała to "ideał". Nie wiedziałam, że taka historia może mnie spotkać w życiu, ale to dopiero był początek. Po 20 minutach drogi dotarliśmy do jakiegoś mniejszego domku nad jeziorem.
-To twój domek?
-Nie, to domek mojego przyjaciela, przyjechałem w odwiedziny. No wiesz..-po raz pierwszy się uśmiechnęłam do chłopaka i pokiwałam twierdząco głową. Po chwili weszliśmy do środka. Było tam zupełnie pusto.
-A gdzie jest Christian?
-Christian? Widzę, że się interesujesz nieco Bieberem?
-Wiesz, w końcu jestem belieber..-zaśmiałam się równocześnie z Justinem, usiedliśmy na kanapie.
-Jesteś bardzo spokojna, wiesz?
-Może to przez ten szok, strach? Gdybyś mnie znał na co dzień wiedziałbyś, że jest inaczej. Jestem pyskata, szalona, zakręcona, głupia, dziwna...-mówiłam po czym Justin zaczął się śmiać. Patrzyłam na niego chwilę jakby z nerwami, ale po chwili sama zaczęłam się z siebie śmiać.
-Szok? Strach? Co się stało?-powiedział po czym przestał się śmiać.
-Na prawdę chcesz słuchać mojej historii?
-A czy inaczej bym Cię tutaj przyprowadzał?-wywrócił swoimi czekoladowymi oczami.
-Masz rację.- odchrypnęłam i opowiedziałam mu całą historie. Widziałam u niego zainteresowanie co wzbudziło we mnie radość. Kiedy skończyłam chłopak był zdziwiony i przyznał, że ta historia jest okropna. Potakiwałam.
-Może to będzie dziwne, ale za niecały tydzień mam koncert w Chicago, ale jutro tam lecę więc jeśli chcesz to...-uniósł do góry brwi. Byłam zszokowana, na początku nie chciałam się zgodzić, ale długo mnie nie namawiał. Po jakimś czasie się zgodziłam.
Nie wiedziałam jak ja mogę się mu odwdzięczyć? Przytuliłam go mocno, podziękowałam. Zaproponował żebyśmy poszli spać bo już było długo po północy a jutro o 11:00 wyjeżdża. Na początku nie wiedziałam gdzie mam spać, ale kanadyjczyk szybko to wyczuł i zaprowadził mnie do drugiego pokoju w którym było małe łóżko, telewizor i trochę ozdób. Do teraz nie wiedziałam gdzie jest Christian, ale nie chciałam pytać, to nie moja sprawa przecież.
-Dobrze, to przebież się i śpij dobrze.-powiedział po czym pokierował się w stronę drzwi.
-Justin!-krzyknęłam w ostatniej chwili kiedy wychodził z pokoju.
-Dziękuje Ci bardzo mocno..-jeszcze raz przytuliłam mocno chłopaka. On jedynie się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.
-Ja chyba śnię..-uśmiechnęłam się do siebie nie wierząc w to co się dzieje. Wzruszyłam ramionami radośnie i wciąż patrzyłam na drzwi przez które wyszedł Justin.
-Dobrze, to przebież się i śpij dobrze.-powiedział po czym pokierował się w stronę drzwi.
-Justin!-krzyknęłam w ostatniej chwili kiedy wychodził z pokoju.
-Dziękuje Ci bardzo mocno..-jeszcze raz przytuliłam mocno chłopaka. On jedynie się uśmiechnął i wyszedł z pokoju.
-Ja chyba śnię..-uśmiechnęłam się do siebie nie wierząc w to co się dzieje. Wzruszyłam ramionami radośnie i wciąż patrzyłam na drzwi przez które wyszedł Justin.
Nie traktowałam go już jako jakiegoś Justina Biebera, celebryty, idola, traktowałam go jako swojego najlepszego przyjaciela. Szybko przebrałam się w pidżamę, związałam koka i położyłam się. Byłam tak zmęczona, że wystarczyło się położyć, a już moje oczy się same zamknęły i usnęłam. Obudził mnie zapach naleśników i dźwięk gitary, która gra piękną piosenkę...
***
Witajcie, jej jak dawno nie dodawałam rozdziału matko. Przepraszam, ale jakoś nigdy nie miałam czasu. Coraz bliżej wakacje, trzeba pomyśleć gdzie jechać itp. Chora jestem także przepraszam za jakiekolwiek błędy. Dziękuje, że to czytacie. Wiem, że jest żałosny i krótki, ale to nasza tradycja hihi. Gify nie świadczą o wyglądzie Sally, po prostu biorą ogółem jej czynności i rozdział. Do następnego rozdziału. Czytasz?-piszesz!
ilysfm♡ @pssbieberox
